Mąż wyjechał do pracy na kilka tygodni a my znowu zostaliśmy sami, więc chwilowo przenieśliśmy się do mojej mamy. Kuba będzie miał od niej bliżej do przedszkola, dosłownie parę kroków. A ja będę miała towarzystwo osób dorosłych- mamy i mojego młodszego brata. Do tego jeszcze dochodzą dwa pieski i mamy pełną chatę :)
Jak to mówią w kupie raźniej!
Jedyne co mnie przeraziło to ilość rzeczy niezbędnych na co dzień, które musieliśmy zabrać ze sobą . Nagle okazało się, że mój stary pokój, który kiedyś wydawał mi się taki duży, skurczył się do naprawdę małych rozmiarów. No ale w końcu teraz musi pomieścić aż trzy osoby.
Ostatnio ulubione zajęcie moich dzieci i jedyna czynność którą robią razem bez kłótni.
Kredki i malowanki podróżują z nami.
Nasz towarzysz (zwłaszcza przy posiłkach) Oli.
Majce, jak widać humor dopisuje pomimo zmiany otoczenia i wyżynających się dolnych trójek.
A tu strażniczka snu- Shila.
Kiedy wrócimy na swoje, nie wiem. Może niedługo to my dołączymy do męża i przeniesiemy się o ponad tysiąc km od domu w poszukiwaniu lepszego życia.