niedziela, 19 lutego 2012

O tęsknocie i przyzwyczajeniu słów parę

Dzieci jednak są nieprzewidywalne. Kiedy człowiek już myśli, że zrozumiał, że pojął o co w tym wszystkim chodzi, że już wie co i jak, że w końcu jego dziecię przekroczyło magiczną barierę trzech miesięcy i że teraz to już będzie tylko z górki, owy dzieć potrafi doskonale wyprowadzić z błędu w ciągu zaledwie paru minut. Nie wiem kto wymyślił tę teorię z trzema mięsiącami, ale ten ktoś raczej nie miał do czynienia z dziećmi. 
Jeszcze parę dni temu płacz oznaczał głód albo sen. A najczęściej jedno i drugie, bo Maja przy jedzeniu usypiała. Mokra pielucha czy zawartość kupy nigdy jej w niczym nie przeszkadzała. Teraz natomiast  zrozumieć skąd wziął się lament jest już wyższą sztuką. Bo oprócz wyżej wymienionych może to być również chęć wzięcia na rączki, znudzenie zabawką i prośba o wymianę, zabranie jakiejś ciekawej rzeczy, nieudane próby zmiany pozycji, wyłączenie TV po zobaczeniu rodziców, że dzieć ogląda sobie film, prośba o towarzystwo i wiele, wiele innych rzeczy... Jedzenie, o dziwo!, należy teraz do rzeczy, które trzeba zrobić jak najszybciej, aby wrócić do zabawy.
Inną kwestią jest spanie. Do tej pory dumą napawał mnie fakt, że Maja usypia wieczorem i je dopiero ok 5 rano, po czym śpi do 9-10. Tu też ostatnio nastąpiły pewne zmiany- częste pobudki w nocy, a nawet przerwy w spaniu od ok 3 do ok 5. No i wstawanie już o 7 rano. No z tym jeszcze mogę się pogodzić, bo Kuba zawsze się budzi wcześnie. 
Trzecią sprawą jest to, iż moje dziecko stało się osobnikiem iście towarzyskim. I najlepiej jakby ktoś siedział przy niej non stop i z nią gadał, powtarzał po niej wszystkie le, gu, grrr, au, aj... A gadać to ona lubi tak jak jej brat.
No i tytułowe tęsknota i przyzwyczajenie. Oczywiście chodzi tu o tatusia. Pierwsze co tata musi zrobić po przyjściu z pracy? Nie, nie zdjąć kurtkę, nie chodzi też o zjedzenie obiadu. Nie da rady, bo córka jak tylko usłyszy jego głos, wyje póki nie znajdzie się u D, na rękach i nie poczuje na swoim policzku tatusiowego zarostu. A gdy zdarzają się takie dni, kiedy nie ma go, jest marudna i płaczliwa jakby czekała na swojego króla. 
Ach, niekiedy mu tego zazdroszczę...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...