wtorek, 13 marca 2012

Szpital i kupa strachu

Szpital mamy w domu już od soboty. A dzisiaj taki prawdziwy musieliśmy też odwiedzić z Mają. Ale na szczęście skończyło się tylko na strachu. Kuba choruje od soboty,kaszle, smarka, gorączkuje, od poniedziałku bierze antybiotyk, bo niestety było coraz gorzej. Mają dopadło wczoraj. Na szczęście tylko katar, ale i tak wczoraj postanowiliśmy udać się z nią do lekarza. Wczoraj było ok, więc wróciliśmy do domu bez żadnych leków. Ale dzisiaj od rana temperatura podskoczyła do 37,6. Niby nie tragedia, ale Majka też odmówiła jedzenia i przespała cały ranek i przedpołudnie. Więc znowu wybraliśmy się do lekarza. Skończyło się na skierowaniu do szpitala, ponieważ Pani Doktor stwierdziła, że nie  podejmie się leczenia tak małego dziecka. Szczena mi opadła jak to usłyszałam, ale co zrobić. Trzeba było jechać. Kubę odtransportowaliśmy do babci i pojechaliśmy do wskazanego szpitala. 
'Najpierw czekaliśmy półtorej godziny na izbie przyjęć, ponieważ lekarka badająca dzieci jednocześnie odbierała telefony, szukała miejsc i łóżek dla przyjmowanych dzieci oraz załatwiała konsultacje.... Osłuchowo było ok, ale dostaliśmy skierowanie na RTG płuc. Czekaliśmy na nie ok 40 mn. później z 15 mn na wynik.  W między czasie Mai przypomniało się o jedzeniu, więc była przerwa na karmienie. A później kolejne półtorej godz z wynikami do wyżej wspomnianej lekarki.
Nie wiem jak moje dziecko to wytrzymało. Na szczęście w szpitalu wrócił jej humor i obyło się bez większej awantury. A najlepsze było to, że nie wiedzieliśmy do końca czy w ogóle są miejsca w szpitalu, czy odeślą nas gdzie indziej (już  raz tak miałam z Kubą, tylko on miał 40 stopni i ciężkie zapalenie płuc i nigdzie nie było miejsc) ponieważ "uprzejma" pani recepcjonistka powiedziała, że nie ma czasu sprawdzić, będziemy się martwić jeśli będzie potrzeba.
Pani doktor, dosyć sympatyczna i rzeczowa, po zapoznaniu się z wynikami stwierdziła, że oprócz kataru nic więcej Mai nie dolega. Odetchnęliśmy z ulgą... Kazała podawać Cebion. Ibum przez trzy dni i robić inhalacje z soli morskiej trzy razy dziennie. I mam nadzieję, ze na tym się skończy...
Kuba też już lepiej. Swoją drogą to uświadomiłam sobie, że nie pamiętam kiedy Kuba był ostatnio chory a co dopiero kiedy ostatnio brał antybiotyk... 
No i chyba zmieniamy lekarza. Tylko na jakiego...?


4 komentarze:

  1. Niech malutka wraca szybko do zdrowia!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. wiem jak to jest....i jaki to stres....a te młodsze Maluszki zawsze mają gorzej....ja mam to samo...ja mam super lekarza...faktem jest ze jezdze do niego 40 km...ale tylko jemu ufam jezeli chodzi o zdrowie dzieci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My niestety jeszcze nie trafiliśmy na dobrego, chociaż przez chwilę już tak myślałam. Dopóki Pani doktor nie przepisała dziecku zastrzyków z dawką jaka powaliłaby dorosłego. Dopiero w aptece dowiedziałam się, ze coś jest nie tak z receptą... Szkoda gadać...

      Usuń
  3. zdrówka!
    my Emilii zmieniliśmy pediatrę. miałam dość słuchania, że moje dziecko jest za grube i będzie głupie, bo nie karmie piersią.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...