Powoli wracamy do zdrowia. Kuba pojechał na tydzień do babci, bo inaczej musiałby siedzieć z nami w domu cały czas. A mogłoby się skończyć to dla mnie nie najlepiej (zakład psychiatryczny murowany!). Po dwóch tygodniach siedzenia w domu energia go roznosiła. Babcia codziennie prowadza go do przedszkola (mieszka obok) i poza tym mieszka w domu z ogródkiem, więc Kuba ma trochę przestrzeni na swoje wariactwa. A do spokojnych dzieci to on nie należy, oj nie...
Za to my z Mają mamy jeszcze areszt domowy. Przynajmniej pogoda za oknem kiepska więc nie szkoda nam spacerów. Siedzimy, bawimy się, czytamy książeczki... Maja trenuje przewroty i to nie tylko z brzuszka na plecy. Ostatnio udało jej się parę razy przekręcić na brzuch. No i siedzenie... Siedzenie to jest to co Maja ostatnio lubi najbardziej...
A no i bym zapomniała... Gadamy sobie. I to jak! Od rana słychać u nas bez przerwy dadada, dadada...
nieraz "ma-ma", a ostatnio na pociechę dla taty, że nie tylko mama jest ważna, udało się powiedzieć "ta-ta".
No więc tata siedzi sobie z córką i pyta Mai:
-Da mama Majeczce cyca?
A Maja na to:
-Da, da, da!
No i chcąc, nie chcąc mama musi dać! Bo u nas w dalszym ciągu cycuś jest dobry na wszystko!
Apetyt na szczęście dopisuje mimo choroby...
Tutaj jemy szpinak z ziemniaczkami...
moj Antek tez wsuwa szpinak ..ale mi robi sie przy tym niedobrze bo ja zwolenniczka tego nie jestem :p
OdpowiedzUsuńTo zupełnie jak ja... Ale Maja wsuwa aż miło...
Usuńdzieci lubią szpinak, Emilia też się tym zajadała, ma to po mnie, bo uwielbiam go :)
OdpowiedzUsuń