Ostatnie dni były ciężkie zarówno dla Mai jak i dla mnie. Jeszcze do zeszłej środy Maja chętnie chodziła do żłobka i wydawało mi się, że w pełni się już tam zaaklimatyzowała. W końcu to już półtora miesiąca.
Od czwartku każdy poranek u nas w domu to jeden wielki dramat. Maja pyta rano czy idzie do przedszkola i tu zaczynają się płacze i marudzenie, które trwają aż do momentu wejścia do grupy. Po południu wcale nie jest lepiej. Maja nie opuszcza mnie na krok, a gdy zniknę jej choć na chwilę z oczu słyszę zaraz płacz i " mamusia, mamusia..." Kiedy pójdę do kuchni przychodzi za mną i pyta "co robisz? Maja wołała mamusia".
Bardzo czekałam na to zdrobnienie mamusia, ale teraz moja córka mówi to słowo co sekunda.
Jej drzemka południowa, która w domu trwa 2-3 godz, w żłobku została zredukowana do pół godziny.
Niewyspanie i stres powodują, że popołudniami Maja jest strasznie drażliwa i marudna a wieczorem nie może usnąć. Męczy się ona i męczę się ja nie mogąc jej pomóc.
Dziś rano byłam już naprawdę blisko zostawienia Mai w domu. Słysząc błagalne mamusia myślałam, że serce mi pęknie tłumacząc Mai, że przecież mama przyjdzie.
Najgorsze jest to, że już przecież Maja była przyzwyczajona do żłobka i nie wiem czy ten kryzys jest u nas po prostu opóźniony czy może coś się wydarzyło w żłobku. Maja przecież jeszcze sama nie powie.
Popołudniami staram się poświęcić maximum uwagi Mai. Spędzamy czas na zabawie, czytaniu, malowaniu, spacerach próbując jej wynagrodzić te godziny spędzone w żłobku i pokazać, że mimo wszystko wciąż ją kocham, że nic się nie zmieniło. I jakoś ciężko mi na razie uwierzyć, że to wszystko mogłoby jej wyjść kiedyś na dobre.
Plac zabaw o tej porze roku świeci pustkami.
Taki lubimy, więc korzystamy.
Powodzenia z tym żłobkiem, nas to może czeka za rok...
OdpowiedzUsuńOby u Was było lepiej :)
UsuńMyślę, że ten kryzys jest opóźniony. Mówi się, że gdy dziecko na początku nie wykazuje nie zadowolenia to i ona tak przyjdzie, po prostu potem;) Mam nadzieję, że to nic innego, Powodzenia!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys. Na razie czekamy.
UsuńBiedna mała.. to musi być bardzo trudne dla Ciebie, jak ona tak woła mamusię:( Mam nadzieję, że wszystko się ułoży!
OdpowiedzUsuńJest mego trudne. Oby się ułożyło.
Usuńjak ja Cię doskonale rozumiem.......
OdpowiedzUsuńMoże ma tylko taki okres przejściowy? mimo wszystko tulę Was mocno:*
OdpowiedzUsuńMa taką nadzieję. Dzięki :)
Usuńna pewno jest Wam ciężko ale wierze że to minie!!powodzenia
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńa pytałaś opekunkę, czy coś się stało?
OdpowiedzUsuńz czasem powinno być lepiej a nie gorzej.
kurcze.
szkoda Was.
uszy do góry, pewnie lada dzień znowu wróci dobre :)
Podobno nic się nie wydarzyło.
UsuńOby to było tylko chwilowe.
Oby to był tylko ten opóźniony kryzys!
OdpowiedzUsuńJa dlatego się zarzekłam że do żłobka never. Bo mi Martynka nie powie jak coś się źle będzie działo
My też, gdybyśmy mieli wybór, nie puszczalibyśmy jej jeszcze. Ale niestety finanse nam na to nie pozwalają.
UsuńMoże faktycznie podpytaj babek w żłobku czy coś się wydarzyło co wpłynęło na taki kryzys. Całusy dla malutkiej, oby z każdym dniem było lepiej!
OdpowiedzUsuńPytałam, podobno nic się takiego nie wydarzyło. Z początku panie mówiły, że Maja była marudna więc może bierze ją jakieś choróbsko.
UsuńTrzymamy kciuki żeby było coraz lepiej .
OdpowiedzUsuńJuż dzisiaj było. Małe postępy są :)
UsuńMam nadzieję, że wszystko się ułoży! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńJa swoją dopiero za rok puszczę gdziekolwiek ale dopiero wtedy kiedy będzie mówiła, będzie starsza... nie wytrzymała bym chyba tego wołania 'mamusia' - moja też tak do mnie mówi i czasem się rozklejam strasznie :(