Od wczoraj Maja wreszcie raczkuje! A już zaczynaliśmy wątpić, że ten moment kiedykolwiek nastąpi. Od tego momentu jeden pokój to dla niej za mało, skoro w innych (zwłaszcza u Kuby) są takie ciekawe rzeczy. Ciekawość Mai objęła również wszystkie szafki, buty w korytarzu, rower Kuby... Do tej pory mała przemieszczała się tylko niezdarnie na pupie i raczej nie oddalała się zbyt daleko. Dziś ledwo weszłam do łazienki, już słyszałam:
-Mamo, uważaj,bo Maję masz pod drzwiami!
Popołudniu więc wszystkie szafki zostały zabezpieczone, rower wyprowadzony do piwnicy a w przedpokoju wreszcie nastał porządek z butami - wszystkie zostały pochowane do szafki. A ja muszę się przyzwyczaić, że moja córka jest coraz bardziej mobilna i samodzielna i przez to teraz nawet na chwilę nie można spuścić z niej oka...
Na moje nieszczęście zbiegło się to z wyjazdem męża. Nie będzie go w domu jakieś dwa tygodnie, więc wszystko zostaje na mojej głowie i szczerze mówiąc jestem trochę przerażona tym faktem. Zwłaszcza, że nie mamy nikogo, kto mieszkałby blisko nas i skoczył po Kubę do przedszkola czy zrobił jakieś zakupy. A Maja ryczy jak tylko schodzę jej z zasięgu wzroku, więc podrzucenie jej komuś nie wchodzi w rachubę. Wmawiam sobie, że przecież tyle kobiet jest samych z dwójką dzieci i jakoś funkcjonują, więc i ja mogę. Może to tylko kwestia przyzwyczajenia... Modlę się tylko, aby samochód nie nawalił akurat pod nieobecność D, bo co jak co, ale w tych sprawach jestem zupełnie zielona...
Super, że mała nauczyła się raczkować!
OdpowiedzUsuńPoradzisz sobie bez męża zobaczysz 2 tyg. szybko miną i znowu będziecie razem!
oj raczkujące dziecko... znam to :)
OdpowiedzUsuńsuper sprawa, ale oczy to trzeba mieć na około głowy.
oby nic nie nawaliło przez te 2 tygodnie.
teraz to krok w krok za dzieckiem :)
OdpowiedzUsuń2 tyg szybka mina zwłaszcza przy 2 dzieci :)
jest co robic ;p