Dopadł nas jakiś wirus. W niedzielę robiliśmy Mai badania i okazało się, że na szczęście to nie zapalenie układu moczowego, mocz w porządku. A tego obawialiśmy się najbardziej. Lekarz podejrzewał trzydniówkę z uwagi na brak innych objawów, ale gorączka przeszła już w poniedziałek i oczywiście nie ma żadnej wysypki więc możemy ją raczej też wykluczyć. Wczoraj mieliśmy już prawie zdrowe dziecko, i myśleliśmy, że to już koniec, a od dzisiaj Maja znów jakaś niewyraźna i straciła apetyt. Podejrzewam, że zaraził ją tym razem Kuba, który od niedzieli walczy z katarem i bólem gardła...
Na całe szczęście w poniedziałek nad ranem mąż zrobił nam niespodziankę i wrócił do domu. Miał przyjechać później, ale z uwagi na możliwość ponownego szpitala spakował się szybko i wrócił wcześniej niż zamierzał. Zostaje w domu do końca tygodnia i rusza dalej pracować. Także na razie siedzimy sobie w domu wszyscy...
Ach, dawno tak nie było... Są też i plusy chorowania :)
zdrowiejcie.
OdpowiedzUsuńdobrze, że tata pojawił się na ten gorszy czas.
Zdrówka! Najważniejsze, że jesteście w komplecie :***
OdpowiedzUsuńsuper ze mąż wrócił !! :)
OdpowiedzUsuńa Majeczcie i Kubie zycze zdrówka ..
Biedna Maja tak czesto chora jest :(
Najlepiej wszyscy razem!
OdpowiedzUsuńZdrowia życze i zapraszam do mnie na Candy do wygrania bluzeczka z baskinką;))