Czyli lista trafionych Majowych (i jeszcze po Kubusiowych) zakupów. Wśród morza rzeczy nabytych i dostanych najbardziej podpasowały nam:
- - karuzela Tiny Love
- Pierwszy obiekt zainteresowania Mai. Praktycznie od urodzenia. Potrafi ją zająć na długo i uspokoić. Mnie urzekła kolorystyką.
- -mata edukacyjna Tiny Love
- Plusem są rozmiary. Jest jedną z większych mat dostępnych na naszym rynku. Kolorowa, ma fajne duże lusterko. przyjemną muzyczkę. Minusem jest tylko cena...
- -książeczka również Tiny Love
- (nie, nikt mi nie zapłacił za reklamę ich firmy, to czysty przypadek ;p)
- Książeczka umila nam leżenie na brzuszku. Maję na razie najbardziej interesuje strona czarno- biała. Można ją przywiązać do łóżeczka.
- -Julian Tuwim Wesołe wierszyki
- kiedyś ulubiona książka Kuby a teraz powoli i Mai, ciekawe obrazki no i oczywiście wierszyki- Lokomotywa itd.-klasyka
-
- -książeczka Fisher Price
- Odziedziczona po bracie. Była to jego ulubiona zabawka. Jako jedyna ze znanych mi zabawek ma dźwięki, które są miłe dla ucha. Kuba najpierw tańczył, klaskał przy nich a później śpiewał ciągle piosenki.
- -pampersy Huggies
- Są tańsze niż Pampersy, a jakość jest porównywalna. Jak do tej pory zero odparzeń...
- -butelka Lovi
- Reklamują, że nie zaburza prawidłowego ssania piersi i nie wiem czy to jest prawda, ale u nas się sprawdza.
- Maja je ładnie zarówno z butelki jak i z piersi.
- - stojak pod wanienkę
- U nas jest to towar przechodni w rodzinie. Nie wyobrażam sobie kąpieli bez niego. Na pewno jest to ulga dla mojego kręgosłupa.
- -gąbka misio do kąpieli
- Niezastąpiona dla świeżych rodziców. Zwłaszcza jeśli trzeba kąpać maleństwo samemu. Poza tym wygodna i maluszek czuje się na niej bezpiecznie. Minus- trzeba często wymieniać.
- -krem na każdą pogodę Nivea
- -Sudokrem
- Chyba jedyny krem, jaki testowaliśmy, likwidujący problemy pieluszkowe w ciągu kilku godzin.
- -odciągacz do zatkanych nosków Frida
- Tani i niezawodny.I gruszka poszła, a raczej poleciała, do kosza...
- -łóżeczko z szufladą
- Bo u nas ciągle brakuje miejsca w szafach...
- -śpiworek do spania
Nie wiem jak u was, ale ja z Kubą miałam taką manię sprawdzania co chwila czy przypadkiem się nie rozkopał. I najczęściej tak było. Aż do nadejścia ery śpiwora. Nie może być tylko za gruby.
To na razie wszystko, o czym pamiętam w tym momencie. Jak coś mi się przypomni to jeszcze dopiszę. O tych nietrafionych nie piszę. Może następnym razem. Oj dużo ich było i pewnie dużo jeszcze będzie... W końcu Maja ma dopiero niecałe cztery miechy i jeszcze dużo przed nami....
P.S.Mam nadzieję,że mnie nie zamkną za te wszystkie zdjęcia ;-)))